Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/546

Ta strona została skorygowana.

gdy ponad głowami członków kluba jęczały organy w górnym kościele, Wilhelm zgromadzał ich dokoła siebie i, pijąc niezliczone kufle piwa, opowiadał anegdotki i własne wspomnienia, pobudzając wszystkich do śmiechu. Charakter zebrań młodzieży zmienił się zupełnie. Szeptano po kątach, układano plany nocnych hulanek. Lecz ksiądz Faujas nie dostrzegał niczego, a Wilhelm utrzymywał, że „jest to łeb, w którym przewracają się potężne myśli”.
— On będzie biskupem, gdy tylko tego zechce — mówił Wilhelm. — Temi czasy odmówił zostania proboszczem jednej z najbogatszych parafij Paryża. Pokochał Plassans i nie chce się ztąd ruszyć... gdybym miał więcej wpływu w mieście, poradziłbym, aby go obrano na deputowanego. Ten przynajmniej nie zrobiłby nam wstydu... i umiałby dbać o dobro ogółu.. Ale znam go... na pewnoby tego nie zechciał... i nie pozwoliłby stawiać swego nazwiska na liście kandydatów... Dla czegóż jednak nie mamy go wybadać pod tym względem?... Doprawdy nie możnaby znaleźć lepszego kandydata...
Najpoważniejszym z członków klubu młodzieży był Lucyan Delangre. Okazywał wielkie uszanowanie księdzu Faujas i zyskiwał mu przychylność grupy najzdolniejszych i najpracowitszych pomiędzy młodzieżą w Plassans. Widocznie ksiądz Faujas lubił z nim rozmawiać, bo często można było