rzucać podejrzenia, i ż przekupuje głosy i wpływy magistratury. Wtrąciła również, że pan Paloque zawdzięczać będzie swój order księdzu Faujas, który, oceniając jego zasługi, wymógł to odznaczenie a raczej przyśpieszył je, mówiąc o tem z podprefektem.
— Jak widzę, nie ja, lecz mój mąż miał racyę — zawołała rozpromieniona pani Paloque. — Od jakiegoś czasu coraz natarczywiej nalegał, abym przeprosiła naszego proboszcza. Lecz jestem uparta i wołałabym dać się porąbać na sztuki, aniżeli ukorzyć się przed kimkolwiek. Ale teraz, kiedy proboszcz pierwsze czyni kroki ku pogodzeniu się z nami, to co innego... Przecież drogiej pani wiadomo, że jesteśmy ludzie spokojni, pragnący żyć w zgodzie z każdym... Jutro wybierzemy się do podprefektury.
Rzeczywiście państwo Paloque zjawili się w ogrodzie podprefekta zaraz nazajutrz. Bardzo byli pokorni a sędzina, chcąc pozyskać łaski przyjaciół, dających order jej mężowi — zaczęła obmawiać księdza Fenil. Z niezrównaną bezczelnością przyznała się, że będąc raz z wizytą u wielkiego wikaryusza, słyszała na własne uszy, jak powiedział: „muszę oczyścić Plassans z całej kliki księdza Faujas“.
— Jeżeli ksiądz proboszcz, a nasz wielki dobrodziej, życzy sobie — rzekła mu szeptem — to mogę ma dostarczyć notatkę podyktowaną przez wielkiego wikaryusza. W tej notatce jest właśnie
Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/552
Ta strona została skorygowana.