Lagrifoul i pana de Bourdeu, jako ludzi godniejszych tego zaszczytu, przytem obeznanych ze sprawami publicznemi i doświadczonych. A gdy przyjaciele przysięgali mu, że Plassans potrzebuje właśnie takiego jak on człowieka, nienależącego do żadnego stronnictwa politycznego, uległ błaganiom, zastrzegając się, iż nie odstąpi od własnych swoich przekonań. Nie chce, by go wysłano do Izby z misyą popierania, lub obalania rządu, przyjmie mandat poświęcając się dla dobra miasta i jego interesów strzedz będzie wyłącznie. W Izbie głosować będzie zawsze za wolnością porządku i za porządkiem wolności. Wreszcie oświadczył, że chce pozostać merem w Plassans, nie zrzekając się tego urzędu jako deputowany, wyraźnie zaznaczy tem samem swoją rolę czysto administracyjną i będzie wyrazem łączności dobra departamentu, z dobrem ogólnem całego państwa.
To wyznanie wiary pana Delangre podobało się niezmiernie i ogólnie. Głębocy politycy miasta Plassans mówili tegoż wieczoru:
— Zawsze byliśmy zdania, że Delangre jest najodpowiedniejszym kandydatem... Właśnie takiego człowieka nam potrzeba. Co też powiedzą w podprefekturze, gdy nazwisko mera wyjdzie zwycięzkie z urny?... Przekonamy podprefekturę, że umiemy się obejść bez rad oficyalnych i że umiemy wybierać ludzi. Przytem postawimy się należycie, jako ludzie wolni od wszelkich wpływów i nieumiejący się korzyć pod żadnym
Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/564
Ta strona została skorygowana.