Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

nem ich pragnieniem było jeść i spać, w tym pochodzie ku nieznanemu, bez jutra.
Maurycy znalazł w swym tornistrze dziennik kupiony w Reims, i Chouteau zapytał:
— Czy są jakie wiadomości o prusakach? trzeba nam to odczytać.
Wszyscy teraz żyli w zupełnej zgodzie, pod rosnącą ciągle władzą Jana. Maurycy chętnie odczytał ciekawe wiadomości, podczas gdy Pache, krawiec sekcyi, naprawiał mu płaszcz a Lapoulle czyścił swój karabin. Najprzód była mowa o wielkiem zwycięztwie Bazaine’a, który wywrócił cały korpus pruski w kamieniołomy w Jaumont; to wymyślone opowiadanie ustrojone było w okoliczności dramatyczne, konie i ludzie gniotący się śród skał, zupełne zniszczenie, tak że ani jednego trupa całego nie można było pochować w ziemi! Następnie były tam obfite szczegóły o stanie opłakanym wojsk niemieckich, w chwili gdy się znalazły we Francyi; żołnierze źle żywieni, źle ubrani, padali w zupełnem wycieńczeniu, umierali masami wzdłuż dróg, trapieni straszliwemi chorobami. W innym artykule opowiadano, że król pruski dostał biegunki, że Bismark złamał nogę wyskakując przez okno z oberży, w której żuawi o mało go nie wzięli do niewoli. Wszystko było jak najlepiej. Lapoulle śmiał się na całe gardło, zaś Chouteau i inni, nie wątpiąc o prawdzie tych słów, wpadali w zapał na myśl, że będą wkrótce zagarniali prusaków, jak wróble w polu na mrozie. Nadewszystko cie-