Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

cie wdzięczności. Było to prawdziwe szczęście dla sekcyi mieć takiego kaprala, który już służył i zna wszelkie sekreta rzemiosła; zapewne, iż był to chłop źle oskrobany, ale mimo to dzielny człowiek.
Do Contreuve, gdzie miano spocząć, przybyto późno, przebywszy drogę z Châlons do Vouziers i spuszczano się w dolinę Semidy. Krajobraz się zmienił, były to już Ardenny. Z szerokiego i nagiego wzgórza, gdzie rozłożył się 7-y korpus, po nad wioską, widziano dolinę Aisny, otuloną w szarą mgłę deszczową.
O godzinie szóstej Gaude nie zatrąbił jeszcze na dystrybucyę żywności. Wtedy Jan, chcąc się czemś zająć, zaniepokojony silnym wiatrem, który się zrywał, chciał osobiście rozpiąć namiot. Pokazał żołnierzom, jak należy wybrać miejsce na lekkiej pochyłości, jak wbić kołki z ukosa, wykopać rowek około płótna, żeby woda miała gdzie spływać. Maurycy z powodu nogi, był wyłączony od wszelkiego zajęcia; i dziwił się rozumnej zręczności tego chłopa, o postaci niekształtnej. Był znużony nadzwyczajnie, ale podrzymywała go nadzieja, która wstąpiła do wszystkich serc. Odbyto ciężki marsz z Reims, sześćdziesiąt kilometrów w dwóch dniach. Jeżeli dalej tak będą maszerować i ciągle prosto przed siebie, nie może być wątpliwości, że wywrócą drugą armię niemiecką, dla podania ręki Bazaine’owi wprzód, nim armia następcy tronu pruskiego, która jak mówiono,