Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.

mu natychmiast wyruszyć na los szczęścia do Chagny. Wszystko to mówiło wyraźnie o bliskiej bitwie.
— Panie poruczniku, a więc naprawdę będziemy się bili? pozwolił sobie Maurycy zapytać się Rochasa.
— Tak, do pioruna! — odrzekł porucznik poruszając wielkiem swem ramieniem. — Zobaczysz pan, że będzie zaraz gorąco!
Wszyscy żołnierze byli ucieszeni. Od chwili gdy uformował się szyk bojowy od Chartres aż do Falaise ożywienie w obozie wzrosło, gorączka niecierpliwości owładnęła żołnierzami. A więc nakoniec zobaczą tych prusaków, o których dzienniki opowiadały, że są znużeni marszami, wycieńczeni przez choroby, zgłodniali i okryci łachmanami; nadzieja potłuczenia ich za pierwszym zamachem, dodawała wszystkim odwagi.
— Dzięki Bogu, że się nakoniec spotkamy — mówił Jan. — Oddawna gramy w ciuciubabkę, od chwili gdy się stracono z oczów tam na granicy, po bitwie... Tylko, czy to są ci sami, którzy pobili Mac-Mahona?
Maurycy nie mógł mu na to odpowiedzieć. Według tego co czytał w Reims, zdawało mu się niepodobnem, żeby trzecia armia, dowodzona przez następcę tronu pruskiego, była w Vouziers, skoro w przeddzień jeszcze miała obozować w okolicy Vitry-le-Français. Wprawdzie mówiono o czwartej armii, dowodzonej przez następcę tro-