grafował do Bazaine’a, że przybycie następcy tronu pruskiego do Châlons, zmusiło go do cofnięcia się na północ; drugą depeszę wysłano do ministra wojny, uwiadamiając go także o odwrocie i przedstawiając mu straszne niebezpieczeństwo, w jakiem się znajdowała armia, która mogła być rozcięta na dwoje i zgnieciona. Depesza do Bazaine’a, było wątpliwem, czy doszła, gdyż zdawało się, że wszystkie komunikacye z Metzem od kilku dni były przerwane. Ale druga depesza była ważną, i aptekarz, zniżając głos, opowiewiedział, że słyszał jak jakiś wyższy oficer mówił: „jeżeli w Paryżu się dowiedzą, przepadliśmy!“ Wszystkim wiadomem było, z jaką gwałtownością cesarzowa-regentka i rada ministrów domagała się, by się naprzód posuwano. Przytem nieład zwiększał się z każdą chwilą, najdziwaczniejsze wiadomości przybywały o zbliżaniu się armij niemieckich. Następca tronu pruskiego w Châlons! czy to możliwe? Z jakiemiż więc wojskami miał się spotkać korpus dnia siódmego w wąwozach ardeńskich?
— W sztabie głównym nic nie wiedzą — mówił dalej aptekarz, poruszając rozpaczliwie rękami. — Ach, cóż za bigos!... Zresztą wszystko się wyreperuje, jeżeli armia jutro się cofnie.
Poczem dodał:
— Słuchajno, przyjacielu, ja ci nogę opatrzę, zjesz z nami obiad, będziesz spał na górze, w pokoiku mego ucznia, który drapnął.
Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/150
Ta strona została uwierzytelniona.