Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

eskortowane przez 1-ą dywizyę; i jeżeli wozy pociągowe, zaprzężone w dobre konie jechały prędko, inne, podwody rekwizycyą ściągnięte, po większej części próżne i niepotrzebne, stłoczyły się w ciasnem przejściu w Stonne. Droga, przeszedłszy wioskę Berlière, wciska się między dwa wzgórza zarosłe. Około godziny ósmej, w chwili gdy dwie drugie dywizye także wyruszyły, zjawił się marszałek Mac-Mahon, rozgniewany że spotkał jeszcze tutaj wojska, o których myślał, że już wyszły z Besace, i że lada chwila staną w Mouzon. Nastąpiło żywe z tego powodu starcie między nim i generałem Douay. Postanowiono zostawić 1-ą dywizyę i bagaże posuwające się wolno ku Mouzon; drugie zaś dwie dywizye, nie chcąc by zostały wstrzymywane przez te ciężkie wozy, ruszą na drogę do Raucourt i d’Autrecourt i przejdą Meuzę w Villers. Znowu więc posuwano się ku północy, wskutek pragnienia marszałka, ażeby postawić rzekę między sobą i nieprzyjacielem. Bądź co bądź tego wieczora miano znaleźć się koniecznie na prawym brzegu. Straż tylna była jeszcze w Oches, gdy baterya dział pruskich, umieszczona na wzgórzu w oddali od strony Saint-Pierremont, dała ognia, rozpoczynając grę wczorajszą. Z początku odpowiedziano — potem wojska się cofnęły.
Aż do godziny jedenastej, pułk 106 wlókł się powoli drogą wijącą się w głębi wąwozu Stonne, między wysokiemi wzgórzami. Po lewej