tysięcy rozmaitych przyborów do karabinów; musiano wysłać oficera do Paryża, który przywiózł zaledwie pięć tysięcy, wyrwanych administracyi wojennej prawie gwałtem. Z drugiej strony przerażał go brak wszelkiej działalności. Stano tu od dwóch tygodni i nie ruszano się wcale. Czuł on to dobrze, że każda chwila opóźnienia, była niepowetowaną stratą, pozbyciem się możności zwycięztwa. I wobec wymarzonych planów podnosiła się rzeczywistość wykonania. To czego teraz się domyślał zaledwie z trwogą, a o czem później miał się przekonać, stało się! Siedem korpusów armii rozrzuconych wzdłuż granicy od Mecu do Bitsch, od Bitsch do Belfortu; kadry wszędzie niekompletne, mniemane czterykroć sto tysięcy ludzi redukowały się do dwustu trzydziestu tysięcy co najwyżej; generałowie zazdroszczący sobie nawzajem, każdy z chęcią zdobycia buławy marszałkowskiej, sam jeden, bez pomocy innych i bez pomagania innym; najstraszliwy brak przezorności, mobilizacya i skoncentrowanie sił w jednej chwili dla zyskania na czasie, rozbijała się o niepojęte niedołęztwo! nakoniec powolna niemoc, mająca swe źródło w górze, w chorym cesarzu, niezdolnym do stanowczej i szybkiej decyzyi, ogarniała całą armię, rozstrajała ją, unicestwiała i oddawała na łup klęski wprzód, nim mogła jej stawić czoło. Mimo to jednak, ponad głuchą gorączką oczekiwania, w dreszczu mimowolnym wobec tego co się dziać będzie, istniała przecież dewność zwycięztwa.
Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.