Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/266

Ta strona została uwierzytelniona.

do granicy. Ale już wtedy wieczorem było na to zapóźno; zapewniano że ułani zajmują most, którego nie zerwano z tego powodu, że nie pomyślano nawet o przywiezieniu prochu. I Weiss zrozpaczony, mówił sobie, że potok ludzi, czarne mrowisko musi być teraz na równinie Donchery, w pochodzie ku wąwozom Saint-Albert, rzucając już swą straż przednią na Saint-Menges i Floing, dokąd wczoraj odprowadził był Jana i Maurycego. W blasku słonecznym dzwonnica we Floing, świeciła jak igła lśniąca.
Od wschodu rozciągało się drugie ramię kleszczy. Jeżeli na północy, na równinie Illy i Floing widział szyk bojowy korpusu siódmego, źle podtrzymywanego przez 5-ty, który ustawiono w odwodzie pod wałami, nie mógł wiedzieć co się dzieje na wschodzie, wzdłuż doliny Givonny, gdzie korpus 1-szy stał uszykowany od lasku Garenne do wsi Daigny. Ale już i z tej strony działa grzmiały, walka musiała się rozpocząć w lesie Chevalier, nieco po za wsią. Niepokój jego ztąd pochodził, że wieśniacy wczoraj mówili o pojawieniu się prusaków w Francheval; tak że ruch odbywany na zachodzie przez Donchery, odbywał się także na wschodzie przez Francheval i że ramiona kleszczy połączą się tam, na północy, na wzgórzu Illy, jeżeli jaki wypadek ich nie powstrzyma. Nie znał się na sztuce wojennej, ale miał zdrowy rozum i drżał na myśl tego olbrzymiego trójkąta, którego jeden bok tworzyła Moza a dwa drugie