— Och! te działa, te działa, kaźcie im umilknąć natychmiast, natychmiast!
I ten cesarz, który nie miał już tronu, poruczywszy swą władzę cesarzowej regentce, ten wódz armii, którą nie dowodził, od chwili gdy marszałkowi Bazainowi oddał naczelną komendę, doznawał teraz marzenia władzy, czuł niepokonaną potrzebę być panem poraz ostatni. Od Châlons usunął się na bok, nie wydał ani jednego rozkazu, stał się bezużytecznością bezimienną i ciężką, paczką przeszkadzającą, niesioną między bagażami wojsk. Stał się dopiero znów cesarzem w chwili klęski i pierwszy, jedyny rozkaz, jaki miał jeszcze dać, w uczuciu sentymentalnej litości swego serca, był ten, by wywieszono chorągiew białą nad cytadelą, dla zażądania zawieszenia broni.
— O! te działa, te działa!... Weź sukna, płótna, cokolwiek bądź! Biegnij prędko, powiedz, by przestano strzelać!
Adjutant wybiegł z pośpiechem, a cesarz chodził dalej swym krokiem chwiejnym od kominka, do okna, podczas gdy działa grzmiały dalej wstrząsając całym domem.
Na dole Delaherche rozmawiał jeszcze z Różą, gdy nadbiegł policyant.
— Proszę panny, nic nie można znaleźć, nikogo spotkać niepodobna... Czy nie masz panna czasem płótna, kawałka płótna białego?
Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/413
Ta strona została uwierzytelniona.