Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/495

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wszystko skończone, wszak prawda?
Fabrykant sukna nie mógł powstrzymać wybuchu swej radości.
— Tak, dzięki Bogu! wszystko skończone zupełnie... kapitulacya już teraz musi być podpisana.
Pułkownik gwałtownie zerwał się, pomimo obandażowanej nogi; chwycił za szpadę leżącą na krześle i chciał ją złamać. Ale ręce mu zanadto drżały, żelazo się wysunęło.
Chcę się przebić! — krzyknął Delaherche. — To niebezpieczne, wyrwijcie mu to z rąk!
Pani Delaherche schwyciła szpadę. I wobec rozpaczy pana de Vineuil, zamiast ją ukryć, jak jej radził syn, złamała ją za jednym zamachem na kolanie, z siłą nadzwyczajną, której sama zapewne nie spodziewała się w sobie. Pułkownik się położył i płakał, patrząc na swą dawną przyjaciołkę wzrokiem niewyczerpanej słodyczy.
Tymczasem w pokoju jadalnym kucharka przygotowała dla wszystkich po filiżance białej kawy. Henryeta i Gilberta obudziły się; ta ostatnia wypoczęła przez smaczny sen i z twarzą pogodną, z oczami wesołemi, ucałowała czule swą przyjaciołkę, której żałowała, jak mówiła, z głębi duszy. Maurycy usiadł przy siostrze, Jan, nieco zażenowany, zmuszony usiąść, znalazł się wprost Delaherche’a. Pani Delaherche nie chciała przyjść do stołu, zaniesiono więc jej filiżankę, którą wypiła. Ale tu, pięć osób śniadających i milczących zrazu,