les, serce jej zostało głękoko zranione, i jeżeli znów nastąpiła pewna ulga, nowe uczucie, to bez jej wiedzy; rodzaj kiełkowania ziarna, w którem nic nie zdradza tajemniczej pracy. Nie wiedziała nawet o przyjemności, jaką jej sprawiało pozostawanie przez długie godziny przy łóżku Jana, czytanie mu dzienników, które ich tylko martwiły. Nigdy jej ręka, spotkawszy jego dłoń, nie zadrżała, nigdy myśl o jutrze nie budziła w niej marzeń i życzeń, by mogła jeszcze być kochaną. A jednakże tylko w tym pokoju zapominała o wszystkiem, znajdowała pewną pociechę. Gdy tu była zajęta, ze swą zwykłą słodyczą, serce jej uspakajało się, zdawało jej się, że brat wróci wkrótce, że wszystko będzie dobrze, że zostaną wszyscy szczęśliwymi i nie rozdzielą się już nigdy. I mówiła o tem spokojnie, tak jej się wydawał naturalnym stan taki rzeczy, i nie przyszło jej nigdy na myśl zastanowić się bliżej nad sobą, w czystej nieświadomości swego serca.
Pewnego popołudnia, udając się do szpitala, przerażenie, jakiego doznała na widok kapitana pruskiego z dwoma oficerami, stojących w kuchni, dało jej poznać głębie uczucia, jakie żywiła ku Janowi. Ludzie ci zapewne dowiedzieli się o obecności rannego na folwarku i przyszli go zabrać; odjedzie więc do niewoli do Niemiec, do jakiej fortecy. Stała, słuchając z ogromnem biciem serca.
Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/629
Ta strona została uwierzytelniona.