ville i na Père Lacheuse, te ostatnie biły na oślep do Paryża; pociski padały na ulicę Richelieu i na plac Vendôme. Dnia 25 wieczorem, cały brzeg lewy był w ręku wojska. Ale na brzegu prawym barykady na placu Château d’Eau i na placu Bastylii stawiały czoło ciągle. Były to duże, prawdziwe twierdze, bronione przez ogień straszliwy i nieustanny. O zmroku wśród rozbicia ostatnich członków komuny, Delescluze wziął laskę i spokojnie, jak gdyby się przechadzał, doszedł do barykady zamykającej bulwar Woltera, by poledz tam po bohatersku. Nazajutrz dnia 26 o świcie, Château d’Eau i Bastylia zostały zdobyte, komuniści zajmowali jeszcze tylko la Vilette, Bellevile i Charonne, coraz słabsi liczebnie, zredukowani do garści walecznych, którzy umrzeć chcieli. I przez dwa dni jeszcze opierali się i walczyli jak szaleńcy.
W piątek wieczorem, Jan, wymknąwszy się z placu Karuzelu, puścił się na ulicę Orties i przechodząc przez ulicę Richelieu, był świadkiem rozstrzeliwania tłumnego, które go do głębi wzburzyło. Od dnia onegdajszego, dwa sądy polowe były czynne, jeden w Luksemburgu, drugi w teatrze Châtelet. Skazani przez pierwszy, egzekwowani byli w ogrodzie, drugich zaś wleczono aż do koszar Lobau, gdzie plutony ciągle pod bronią stojące rozstrzeliwały ich na dziedzińcu wewnętrznem, prawie przykładając lufy do piersi. Tutaj to rzeź była okropna: mężczyźni, dzieci
Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/770
Ta strona została uwierzytelniona.