mógł, aby pomocnicy jego, bracia Izydor, Łazarz i Gorgiasz, byli również badani, zażądał także rewizyi w szkole z powodu wzoru pisma: naturalnie, niczego nie znaleziono. Daix kładł szczególny nacisk na szukanie włóczęgi, który w nocy ze środy na czwartek, mógł był wtargnąć do mieszkania ofiary. Przy każdem badaniu Simon nie przestawał wołać, że jest niewinnym i prosił sędziego, aby szukał winowajcy. Daix rozesłał więc wszystkich żandarmów departamentu na drogi publiczne, zatrzymano, polem wypuszczono z pięćdziesięciu włóczęgów, ale nie natrafiono na żaden ślad możliwy. Jeden nawet handlarz wędrowny, przesiedział trzy dni pod kluczem, całkiem bez pożytku. Zmuszony zarzucić przypuszczenie o włóczędze, sędzia stanął znowu wobec wzoru pisma, jako jedynego dowodu, na którym musiał budować całe oskarżenie. To też Marek i Dawid, uspokoili się powoli, gdyż zdawało im się niepodobnem, aby można było oskarżać poważnie na podstawie jedynego i tak spornego dokumentu. Dawid powtarzał ciągle, że jakkolwiek nie znaleziono włóczęgi, niemniej jednak wątpliwość — przypuszczenie, że istniał, trwały w dalszym ciągu. Zważywszy przytem brak dowodów przeciw Simonowi, wyraźne nieprawdopodobieństwo moralne, wreszcie jego nieustanne głośne zapewnienia o niewinności — czyż można było myśleć, aby jako tako sumienny sędzia śledczy uważał go za winnego? Uwolnią go dla braku dowodów — liczyli na to stanowczo.
Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/126
Ta strona została przepisana.