ła o swój dobrobyt, aby się nie ulęknąć strasznej przyszłości połączenia dwóch nędz razem. Opowiadano także, że ona to powzięła genialną myśl wyszachrowania małżeństwa jego z Lią, córką bankiera Nathana, piękną, dwudziestoczteroletnią dziewczyną, opływającą w milionach. Nathan traktował interes z całą świadomością rzeczy; nie tracąc wcale zwykłej trzeźwości, zdawał sobie doskonale sprawę z tego, co ofiarowuje i co wzamian bierze. Dodawał do milionów córkę a brał za zięcia hrabiego, z prawdziwej, starej szlachty, co mu torowało drogę do świata, dotąd dlań zamkniętego, sam też otrzymał tytuł barona, wyswobadzał się z odwiecznego „getto“, uciekał od powszechnej wzgardy, która go prześladowała. Nagromadziwszy, jako handlarz pieniędzmi, huk złota w piwnicach, teraz gragnął gwałtownie, jak podobni mu i równie chciwi handlarze katolicy, używać i władać, być księciem złota, szanowanym, czczonym i wielbionym — pragnął nadewszystko pozbyć się gnębiącej obawy, że mogą go ludzie deptać i opluwać. Zwycięzko też rozpierał się u zięcia w Désirade, korzystając z wysokiego położenia córki hrabiny a sam tak zapomniał już o swojem żydostwie, że zaciągnął się do najzajadlejszych antisemitów i stał się gorliwym rojalistą, patryotą i wybawcą Francyi. Margrabina de Boise, uśmiechając się sprytnie, musiała miarkować jego zapał, chociaż osiągnęła z tego małżeńskiego, dojrzale obmyślonego i przeprowadzonego interesu, wszelkie żądane korzyści
Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/128
Ta strona została przepisana.