mią i czernią, to nie ma żadnego znaczenia. Popierają jakąś stronę, jest to z góry wiadomem, widzi się rzecz w samym tytule. „La croix de Beaumont“ naprzykład, walczy okrutnie przeciwko naszemu Simonowi, nauczycielowi żydowi, mordercy i trucicielowi dziatek: to mnie nie wzrusza wcale. Ale że „Le Petit Beaumontais“ wydrukował znane ci obrzydliwe, podłe artykuły, denuncyacye i oszczerstwa, pełne błota — to prawdziwa zbrodnia, podstępne psucie ludu. Wkręcić się do prostaczków z dobroduszną miną i do każdej potrawy dosypywać im arszeniku, doprowadzać ich do obłędu, popychać do potwornych czynów, aby złapać więcej prenumeratorów — nie znam okropniejszej zbrodni! Bo, nie łudźmy się przecież. Jeżeli sędzia Daix nie wydał wyroku zaniechania dochodzeń, to dlatego jedynie, że czuje ciążącą nad sobą opinię ogółu; biedny, marny człowiek, posiadający uczciwość chwiejną a straszny czynnik zepsucia w żonie.
Opinią zaś kieruje „Le Petit Beaninontais“, pierwsza przyczyna niesprawiedliwości, siejba głupoty i okrucieństwa, rzucana wszędzie w szerokie masy, która teraz wyda oczywiście plon ohydny.
Salvan rzucił się na fotel przed biurkiem, z miną zrozpaczoną. Zapanowało milczenie; Marek przechadzał się zwolna, przytłoczony myślami, które podzielał. Zatrzymał się wreszcie i zapytał:
— A jednak trzeba coś postanowić; co zrobimy? Przypuśćmy, że wytoczą niegodziwy proces, toż Simon nie może być skazanym; byłoby to zbyt
Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/140
Ta strona została przepisana.