za każdem widzeniem, ufność i pociechę w serce bratu. U Lehmanów stawiano nawet z góry projekty... Simonowa mówiła, że pojadą, na miesiąc wypoczynku do przyjaciół w Prowancyi. Podczas właśnie tego nowego przebłysku nadziei, zaprowadził Dawid Marka do Delbosa, aby pomówić o sprawie.
Młody adwokat mieszkał przy ulicy Fontanier, w handlowej dzielnicy miasta. Był synem chłopa z okolicy, prawo skończył w Paryżu, gdzie się ocierał o młodzież socjalistyczną. Dotychczas jednak nie należał do żadnej partyi, nie natrafiwszy jeszcze na żadną rozgłośną sprawę, która decyduje o życiu. Przyjmując sprawę Simona, której koledzy się zlękli, postawił krok stanowczy. Studyował ją pilnie i rozpalał się na myśl, że stanie wobec władz, wobec całej masy wsteczników, którzy, dla uchronienia od upadku starej, zgniłej budowy społecznej, spiskowali na zgubę istoty ludzkiej. W rezultacie doszedł do przekonania, że zbawienie kraju leży w socyalizmie czynnym, tej nowej sile wyzwolonego nareszcie ludu.
— A więc walka! — zawołał wesoło, wprowadzając gości do wązkiego, zawalonego książkami i aktami gabinetu. — Nie wiem, czy zwyciężymy, ale dokuczymy im porządnie.
Był drobny i suchy, włosy miał czarne, mówił z zapałem a oczy mu błyszczały ogniście. Głos miał wspaniały i gorący, posiadał dar nadzwyczajnej wymowy, logicznej i ścisłej a pełnej polotu.
Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/154
Ta strona została przepisana.