tu wykładani, znajduje zaprzeczenie w tem, co widzą dokoła siebie. Prawda staje się niebezpiecznem zuchwalstwem, rozum uważa się za niewystarczający do wychowania uczciwego człowieka.
Było to wielką troską Marka, że zawsze plany jego krzyżowała rodzina, kiedy marzył właśnie, aby w niej mieć pomoc potrzebną w wyzwoleniu maluczkich. Gdyby dziecko, wychodząc od niego, znajdowało w domu urzeczywistnienie jego nauk, wprowadzenie w czyn obowiązków i praw społecznych, które starał się wszczepiać, — jakże łatwym i szybkim stałby się pochód ku lepszej przyszłości! Było to współpracownictwo konieczne, gdyż nauczyciel w wielu wypadkach, najbardziej delikatnych, nie wystarczał, jeżeli nie miał pomocy rodziny, dopełniającej jego pracę w tym samym duchu wyzwolenia. Koniecznem było, aby nauczyciel i rodzice szli ręka w rękę ku jednemu celowi prawdy i sprawiedliwości. To też co za cierpienie, gdy widział, że zamiast mu pomagać, niszczyli drobne rezultaty jego pracy, nieświadomi, ulegający bezładowi w ideach i życiu!
— Krótko mówiąc — zaczął znowu Sarin — zawiesisz pan napowrót krzyż w klasie, jeżeli chcesz nam wszystkim zrobić przyjemność i żyć z nami w zgodzie, czego my ze swej strony bardzo sobie życzymy, bo nie jesteś pan złym nauczycielem.
Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/304
Ta strona została przepisana.