była bardzo uprzejmą dla mnie, wyraziłem żal, iż nie towarzyszy panu.
Nieszczęsny mąż skurczył się boleśnie. Minowany ciągiem, obrażającem podejrzeniem, doszedł do tego, że sam odnosił paciorkowe wyroby, które wykonywała w sekrecie, aby o parę groszy powiększyć nędzną jego pensyę. Żyli w ukrytej nędzy i piekle domowem, jakie się często spotyka w niezamożnej, obciążonej dziećmi rodzinie, gdzie mąż staje się nieznośnym despotą, a ładna żona. zrazu słodka i uległa, cierpi, dopóki nie znajdzie cichego pocieszyciela.
— Żona moja ma i mieć powinna to samo zdanie, co ja — oświadczył nakoniec Sarin. — W jej to imieniu, równie jak w mojem i wielu innych rodziców, przyszedłem, powtarzam, przemówić do pana... Teraz pańską rzeczą osądzić, czy ma pan zadosyćuczynić naszemu żądaniu. Niech się pan namyśli.
Marek odpowiedział z powagą:
— Namyśliłem się już, panie Savin. Zanim emblemata usunąłem, wiedziałem doskonale, co zrobić zamierzam, a skoro je zdjąłem, to z pewnością nie zawieszę napowrót.
Nazajutrz rozeszła się po mieście pogłoska, że cała delegacya ojców i matek chodziła do nauczyciela i że zaszła bardzo burzliwa, prawdziwie skandaliczna scena. Po rozmowie z Sarinem, zro-
Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/306
Ta strona została przepisana.