prawo bowiem było wyraźne: nie mógł translokować nauczyciela bez upoważnienia inspektora akademii, Le Barazera.
Była to gwarancya niezależności ciała nauczycielskiego. Wykręciwszy się tymczasowo tem zapewnieniem, odesłał deputacyę do inspektora, do którego udali się zaraz na miejscu, do gabinetu jego w gmachu Prefektury. Le Barazer, były profesor uniwersytetu, przezorny dyplomata, przyjął ich i wysłuchał z pełną szacunku uwagą. Człowiek ten, o szerokiej czerstwej twarzy, zaledwie siwiejący, mimo lat pięćdziesięciu, wzrósł był w nienawiści dla Cesarstwa i należał do republikanów pierwszej doby, którzy wychowanie świeckie uważali za podstawę Rzeczypospolitej.
Wszelkiemi sposobami starał się zwalić szkoły zakonne, które uważał za zabójcze dla wolności Francyi. Doświadczenie jednak nauczyło go, że niebezpiecznem jest działać gwałtownie, trzymał się więc planu, który obmyślił gruntownie i wykonywał przezornie, zkąd w oczach zapaleńców uchodził za umiarkowanego. Zrównoważone usposobienie, wola spokojna a wytrwała kierowała jego postępowaniem. Opowiadano o powolnych, a nadzwyczajnych zwycięztwach, które go kosztowały całe lata ukrytych, żelaznych wysiłków. Przy pierwszych słowach delegacyi, zdawało się, że gani Marka; zdjęcie emblematów, to niepotrzeb-
Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/316
Ta strona została przepisana.