na manifestacya, mówił, chociaż zaraz dodał, że prawo nie zmuszało bynajmniej nauczyciela do znoszenia w klasie emblematów religijnych. Był to poprostu zwyczaj, o którym wyraził nawet swoje zdanie: lekką przyganę. Gdy zaś Sangleboeuf się uniósł, zaczął głośno przemawiać jako obrońca Kościoła, nazwał nauczyciela bezwstydnym sprawcą skandalów, które oburzały całe Maillebois, inspektor spokojnie przyrzekł, iż zbada sprawę z uwagą, na jaką zasługuje. Deputowany zapytał wówczas, czy nie otrzymał raportu swego podwładnego, pana Mauraisina, czy raport ów nie dowodził mu dostatecznie ogromu zła, trucizny i demoralizacyi, której okropne postępy należało ukrócić, usuwając natychmiast nauczyciela? Le Barazer udał najgłębsze zdumienie: jaki raport? a, kwartalny raport inspektora szkół elementarnych! Wiedziano zatem o tym raporcie? Sprawozdania podobne są czysto administracyjne i służą tylko za wskazówkę dla inspektora akademii, który ma obowiązek sam zbadać sprawę. Poczem pożegnał panów deputowanych, przyrzekając ponownie, iż weźmie pod uwagę ich żądania.
Minął miesiąc, a Marek, który ciągle oczekiwał wezwania do Prefektury, nie miał żadnych wieści. Le Barazer użył zapewne zwykłej taktyki: odłożył sprawę na bok, aby zyskać na czasie i znużyć zapały. Niewątpliwem było, że skrycie
Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/317
Ta strona została przepisana.