Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/321

Ta strona została przepisana.

oddany wychowańcom, nauczał ich słowem i przykładem konieczności pracy, zamiłowania prawdy i sprawiedliwości w największych przeciwnościach życia. Wszystkie brudy i gorycze, któremi obrzucali go współobywatele, odpłacał dobrocią, łagodnością i poświęceniem. Z miłością starał się uczynić synów lepszymi od ojców, okropną teraźniejszość zasiewał ziarnem doskonalszej przyszłości, zbrodnie innych własnem okupywał szczęściem. Otoczony młodziutkiemi umysłami, o których miał pieczę, powrócił do ich czystości i niewinności, nabrał zapału do odkrywania świata, cieszył się jego pięknem i nadzieją, że ludzie zdobywszy siły przyrody, dojdą do braterstwa i dobroci, skoro pozyskają dostateczną świadomość, aby żyć życiem prawdy i miłości. Codzienna praca nad uszlachetnianiem tego młodego ludu, nad ocaleniem go od kłamstwa i fałszu, była źródłem jego siły i spokoju. Oczekiwał więc z cichym uśmiechem ciosu, który miał weń uderzyć, ciesząc się co wieczór dokonaną pracą dnia.
Pewnego poranku, „Le Petit Beaumontais“ ogłosił, że odwołanie „wstrętnego truciciela z Maillebois,“ jak nazywał nauczyciela, było już podpisane. W przeddzień dowiedział się Marek o ponownem wystąpieniu Sangleboeufa do Prefektury i ostatecznie stracił nadzieję, pewny swej zguby. Wieczór spędził straszny. Po skończonych lek-