Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/347

Ta strona została przepisana.

tylko dlatego, aby ją samą nawrócić do prawdy, lecz aby nie pozwolić pociągnąć Ludwini na drogę błędną.
Córka jednak mniej go niepokoiła. Zmuszony był do wyczekiwania, jakkolwiek rozumiał, że pierwsze wrażenia działają najsilniej i najtrwalej na dziecko. Musiał jednak oddać dziewczynkę do sąsiedniej szkoły panny Rouzaire, gdzie ją opychano historyą biblijną. Oprócz tego odmawiano tam modlitwę przed lekcyami i po lekcyach, uczęszczano na nabożeństwo w niedziele, na nieszpory i procesye. Panna Rouzaire z kwaśnym uśmiechem ustąpiła wprawdzie, gdy zażądał, aby jego córki nie zmuszano do wykonywania żadnych obowiązków religijnych; dziecko jednak było jeszcze tak małe, iż wydawało się śmiesznem strzedz ją zbyt surowo, przytem Marek nie był obecny i nie wiedział czy dziewczynka odmawia, lub nie — modlitwę wraz z towarzyszkami. Wstrętną w pannie Rouzaire była nietyle gorliwość klerykalna, którą zdawała się płonąć, ile wyraźna hipokryzya, interesowność co kierowała każdym jej czynem. Brak szczerej wiary, wyzyskiwanie uczuciowości religijnej, tak biły w oczy, że oburzyły prawą, czystą naturę Genowefy. Nie zaszło więc, to, czego się obawiał Mignet: Genowefa odsunęła grzeczności panny Rouzaire, która poczuła nagłą miłość dla sąsiadki, pragnąc w ten sposób wkręcić się