nego. Zapewne, że stał się niemożliwym, jak mówi! Mouraisin, ileż jednak miał racyj na swoje wytłomaczenie! Syn pastucha, został nauczycielem, aby ciągle cierpieć głód, pogardę z powodu swej nędzy; rzucił się do najskrajniejszych zasad, widząc, że on inteligentny i wykształcony nie ma ani dostatku, ani żadnych przyjemności, podczas gdy obskurne prostactwo żyje w bogactwie i używa. Prześladująca go całe życie niesprawiedliwość, skończyła się tem, że go brutalnie wsadzono do koszar i, zduszonego nędzą, trzymano zdala od rodziny.
— Czy nie bierze człowieka ochota wywrócić wszystko do góry nogami? — zawołał do Marka, machając długiemi, chudemi rękoma i błyskając płomiennemi oczyma. — Prawda, że podpisałem zobowiązanie, które mnie zwalniało od wojska, jeżeli poświęcę dziesięć lat życia nauczaniu. I to prawda, że odbyłem tylko osiem lat, ponieważ mię wypędzili za to, że otwarcie powiedziałem, co myślę o ich bałwochwalstwie. Czy ze swojej winy nie dotrzymałem zobowiązania? A teraz, gdy mię rzucili na bruk, bez żadnych środków do życia, czyż to nie potworne, że mię schwytali i wymagają spłaty starego długu, pozostawiając żonę i dzieci bez podpory, bez człowieka, coby zarabiał na życie? Osiem lat nauczycielskiej katorgi, gdzie wyznawcy prawdy nie mogą działać
Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/364
Ta strona została skorygowana.