Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/374

Ta strona została przepisana.

co dla mnie jest świętem, boskiem?... Twoja zachwalana logika nie wytrzymuje krytyki. Jakże Ludwinia może zrobić wybór między twojemi a mojemi przekonaniami, jeżeli zabraniasz mi kierować jej wychowaniem według moich pojęć?... Ja ci nie przeszkadzam uczyć ją, czego chcesz, ale wymagam, aby mnie wolno było zaprowadzić ją na katechizm.
Marek zaczął słabnąć.
— Znam teoryę — powiedział: — dziecko należy do ojca, równie jak do matki, z pozostawieniem mu wolności wyboru na przyszłość. Czy jednak pozostawia mu się wolność nienaruszoną, skoro wychowanie religijne poparte długą dziedzicznością katolicką, odbiera mu swobodę myśli i działania. Są to sidła na ojca, przemawiającego w imię prawdy i rozumu do małego dziecka, któremu z drugiej strony działają na serce i zmysły. Kiedy zaś wzrośnie wśród ceremonij kościelnych, wśród tajemnic i mistycznych obłędów zapóżno wtedy nawrócić je do rozsądku, gdyż ma umysł na zawsze spaczony.
— Jeżeli ty masz do niej prawo ojcowskie powtórzyła gwałtownie — ja mam prawo matki, nieprawdaż? Nie zabierzesz mi córki, kiedy ma dopiero dziesięć lat i potrzebuje matki. Byłoby etą uczciwa i zamierzam wychować Ludwinię na uczciwą kobietę.