Z napływem nowych pokoleń, nowi uczniowie przybywali do szkoły Marka. Między innymi, mały Leon Savin, którego piękna pani Savinowa oczekiwała w czasie sprawy Simona i Julek Doloir, urodzony już po sprawie, a liczący obecnie siedem lat. Potem nadejdą dzieci tych dzieci, przez niego wykształconych i, jeżeli go pozostawią na stanowisku, znowu będzie uczył, posuwając je o krok jeden ku wiedzy, wśród ludzkości kroczącej po drodze postępu.
Jeden z nowych uczniów, którego Marek pragnął mieć w swojej szkole, sprawiał mu wiele kłopotów. Był to syn Simona, jedenastoletni Józef. Długi czas nie śmiał Marek wystawiać go na prześladowania i razy innych chłopców. W nadziei jednak, że namiętności przycichły nareszcie, zdecydował się i wyprosił go u Simonowej i Lehmanów, przyrzekając czuwać nad ukochanem dzieckiem. Od trzech lat zatem miał go w szkole, a chociaż z początku musiał często bronić chłopca od licznych przykrości, ostatecznie wpłynął na uczniów o tyle, że się obchodzili z nim po koleżeńsku. Używał go nawet jako żywego wzoru, na którym nauczał tolerancyi, dobroci i godności. Józef był dzieckiem zajmującem: łączył piękność matki z żywą inteligencyą ojca, minę miał poważną i zamyśloną, jakby przedwcześnie dojrzały pod wpływem strasznej historyi ojca, o której musia-
Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/380
Ta strona została przepisana.