Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/401

Ta strona została przepisana.

podzielił zatem życie na dwie połowy, otwarcie zabrał się do dyrygowania kopalnią kamieni i piasku, którą dzierżawił od barona Nathana. W mniemaniu wszystkich prowadził ją osobiście, wistocie jednak miał zaufanego człowieka, na którego zdał główny zarząd, sam zaś zbierał dochody i przezornie ich używał na koszta innego przedsięwzięcia, prawdziwej swojej misyi, poszukiwań, które czynił bez wytchnienia. Sądzono nawet, że jest skąpy, zarzucano mu, że, zarabiając grube pieniądze, nie pomaga bratowej, zostawia ją u Lehmanów. gdzie mimo ciężkiej pracy, cierpiano nędze. Była chwila, że obawiał się utracić kopalnię, gdyż Saugleboeufowie zagrażali mu procesem, widocznie podmówieni przez ojca Crabota. który pragnął usunąć z okolicy, a przynajmniej pozbawić zarobku cichego, a czynnego człowieka, przeczuwając, iż nieustannie działa w cieniu. Na szczęście Dawid miał kontrakt, zawarty na trzydzieści lat z baronem Nathanem, mógł zatem dalej eksploatować kopalnię, która mu dostarczała potrzebnych pieniędzy. Główny wysiłek oddawna był zwrócił na ów dokument, nieprawnie zakomunikowany przez prezydującego Gragnona sędziom przysięgłym, w pokoju, gdzie się naradzali po zamknięciu rozpraw. Po licznych poszukiwaniach odtworzył sobie scenę: sędziowie zakłopotani, wezwali prezydującego, chcąc się go poradzić, co do