Strona:PL Zola - Prawda. T. 1.djvu/451

Ta strona została przepisana.

cieniu, a dzień, w którym ztamtąd wyjdzie, będzie dniem ostatecznym dla wszystkiego, co boskie godne czci na ziemi!
Marka zwolna ogarniała niecierpliwość.
— Nie pojmuję, jak kwestya tak jasna prawdy i sprawiedliwości może nas różnić. Niebo nie ma nic do tego.
— Przepraszam, niema prawdy i sprawiedliwości po za niebem.
— A, wyrzekłaś słowo zagadki, która nas rozdziela i dręczy. Myślałabyś tak samo jak ja, gdybyś nie postawiła między nami nieba. Ale powrócisz do mnie, kiedy zgodzisz się znowu być na ziemi zdrową inteligencyą i bratniem sercem. Jedna tylko jest prawda i jedna sprawiedliwość, ustanowiona przez naukę pod kontrolą pewności i solidarności ludzkiej.
Genowefa doszła do najwyższego rozdrażnienia.
— Porozumiejmy się raz porządnie. Moje religię, mojego Boga chcesz obalić?
— Tak! — zawołał. — Walczę przeciw katolicyzmowi, jednostronnemu jego nauczaniu, hypokryzyi jego praktyk, przewrotności jego sług, zabójczemu wpływowi na dzieci i kobiety, przeciw jego szkodliwości społecznej. Po nad kwestyą socyalną, po nad kwestyą polityczną jest kwestya religijna, która stawia tamę wszystkiemu.