Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/121

Ta strona została przepisana.

zamknięte i znikną, będzie początkiem blizkiego końca, nieuniknionego upadku wśród nowego narodu wyzwolonego, wzrosłego po za kłamstwem mnichów, w ideałach rozumu i swobodnej ludzkości. Chwila była ważna. Sprawa Simon’a, oczekiwany powrót i tryumf niewinnego mogły zadać najstraszniejszy cios szkole zakonnej, wywyższając szkołę świecką. Ojciec Crabot, który chciał ocalić prezesa Gragnon’a sam tak się skompromitował, że zniknął z pięknego świata i blady, drżący zamknął się w swej celi. Ojciec Philibin, zagrzebany w jakimś klasztorze w Rzymie, kończył a może skończył życie w pokucie. Braciszek Fulgenty, przeniesiony przez zwierzchników za karę głuchego niezadowolenia, które budził, a w skutek którego ubyła trzecia część uczniów ze szkoły braciszków w Maillebois, leżał ciężko, podobno, chory w odległej prowincyi. Braciszek Gorgiasz nakoniec zemknął w obawie uwięzienia, czując się opuszczonym przez przełożonych, gotowych poświęcić go jako kozła ofiarnego. Ucieczka jego ostatecznie rzuciła trwogę w szeregi obrońców Kościoła, którzy, mimo wielu przyczyn niepokoju, żyli tylko myślą wydania ostatniej, bezlitosnej bitwy, gdy sprawa Simon’a wytoczona zostanie przed sądem w Rozan.
Marek zmartwiony, że stan zdrowia Simon’a nie pozwala go sprowadzić do Francyi, przygotowywał się również do tej bitwy przewidując, że