Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/131

Ta strona została przepisana.

— Sprawy Simon’a?.. Ksiądz Quandieu wierzy w niewinność Simon’a, prawda.
Spuściła oczy w milczeniu. Potem rzekła cicho.
— Tak, wierzy w jego niewinność, powiedział mi to w wielkiej tajemnicy w kościele, u stóp krzyża, wobec słuchającego nas Chrystusa.
— A ty, Genowefo, czy wierzysz teraz w niewinność Simon’a?
— Nie, nie wierzę, nie mogę uwierzyć. Powinieneś pamiętać, że nie byłabym cię opuściła, gdybym myślała, że jest niewinnym, gdyż jego niewinność byłaby dowodem plugawej zbrodniczości obrońców Boga, a ty broniąc jego, obwiniałeś Boga o błąd i kłamstwo.
Marek pamiętał dobrze. Pamiętał, jak przyniósłszy mu wiadomość o postanowionej rewizyi, na widok jego radości, wpadła w gniew, jak wołała, że niema prawdy i sprawiedliwości po za religią, jak nakoniec opuściła dom, gdzie znieważono jej wiarę katolicką. Dziś widząc, że jest zachwianą, gorąco zapragnął ją przekonać, bo czuł, że w chwili, kiedy potrzeba sprawiedliwości, w całym tryumfie prawdy narzuci się jej umysłowi, — zdobędzie ją dla siebie.
— Genowefo, moja droga Genowefo, ty taka prawa, szczera, posiadająca inteligencyę tak jasną, gdy legendy dzieciństwa jej nie zaćmiewają, — nie-