przeciwnicy braciszka Gorgiasza zostaną zgnębieni. Szkoła zakonna wielce potrzebowała tego zwycięztwa, gdyż znowu utraciła dwóch uczniów i głuche niepowodzenie ją podkopywało od czasu przykrych odkryć i wyznań. Ostateczne tylko zgniecenie Simon’a, powrót do więzienia, mogły jej dawny blask przywrócić, po raz drugi rujnując szkołę świecką. Za ogólną zgodą następca braciszka Fulgentego miał rozkaz trzymać się na uboczu i czekać. Tymczasem zaś, zawsze tryumfujący, nawet na zgliszczach, ojciec Teodozy, przeor Kapucynów, umiejętnie wyzyskiwał położenie, namawiając dewotki, aby dawały małe składki — dwa franki miesięcznie — świętemu Antoniemu Padewskiemu, prosząc go o utrzymanie w Maillebois szkoły dobrych braciszków.
Najważniejszym wypadkiem było kazanie księdza Quandieu, proboszcza parafii świętego Marcina, w którem wypowiedział swą boleść i oburzenie. Ksiądz Quandieu przez długi czas uchodził za ukrytego simonistę i powiadano, że po za nim stoi biskup Bergerot, jak ojciec Crabot stał po za kapucynami i braciszkami. W ten sposób zakonnicy i księża świeccy występowali przeciw sobie jak dwa wojska, zawsze gotowe do boju; księża bronili się od pożarcia przez mnichów, od zabrania sobie dochodów i zmonopolizowania ceremonij religijnych. Tym razem, jak zawsze zresztą słusz-
Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/147
Ta strona została przepisana.