tyni, zdradzają i krzyżują po raz wtóry Jezusa, Jezusa prawdy i sprawiedliwości. Zaraz w następną niedzielę mówił z ambony o ludziach szkodliwych, którzy zabijają Kościół, wchodząc w przymierze ze sprawcami najohydniejszych zbrodni. Łatwo sobie wyobrazić zgorszenie i szalone wzburzenie w świecie klerykalnym, i tak już niespokojnym o rezultat sprawy Simon’a. Co za najgorsza, utrzymywano, że biskup Bergerot znowu popiera księdza Quandieu, mocno zdecydowany nie dopuścić tym razem, aby sekty fanatyzmu i nienawiści gubiły religię katolicką.
Wśród tak rozhulanych namiętności zaczęły się nakoniec rozprawy nowego procesu przed Sądem Kryminalnym w Rozan. Sprowadzono do Francyi Simon’a, bardzo jeszcze słabego, nie zupełnie wyleczonego z wyniszczającej febry, która o rok prawie opóźniła jego przybycie. Podczas podróży morskiej obawiano się, że nie dojedzie żywym. W obawie zamieszek, gwałtów i obelg zatajono miejsce wylądowania i przewieziono go do Rozan nocą, przez uboczne, nieznane nikomu drogi. Później osadzono w więzieniu, sąsiadującem z sądem, tak że miał do przejścia tylko szerokość ulicy, aby stanąć przed sędziami, a tak był ściśle strzeżony, tak chroniony, jak jakaś osobistość niebezpieczna i ważna, z którą się wiązał los całego narodu.
Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/149
Ta strona została przepisana.