sprawy, z naciskiem powracające do oskarżenia, umorzonego przez wywiady Sądu Kasacyjnego, — było zupełną niespodzianką. Oczekiwano oczyszczenia gruntu, prostego przejrzenia pytań, postawionych przez najwyższą instytucyę sądową, tymczasem widocznem się stało, że Sąd Kryminalny w Rozan nie uważał za właściwe brać pod uwagę dowody, uznane przez Sąd Kasacyjny, a prezes, korzystający z nieograniczonej władzy, rozpoczynał na nowo, od samego początku sprawę Simon’a. Wkrótce, ze stawionych pytań, łatwo było zrozumieć, że nie odrzucono niczego z pierwszego aktu oskarżenia: Simon wrócił koleją; w Maillebois był o dwadzieścia minut przed jedenastą; poszedł do Zefiryna, który się układał do snu, zgwałcił go i udusił w przystępie potwornego szaleństwa. W tem miejscu występowała nowa wersya, wywołana znalezionym u ojca Philibina kawałkiem papieru z pieczęcią szkoły braciszków, a mianowicie oskarżono obecnie Simon’a, że wydostał ze szkoły wzór, kazał zrobić fałszywą pieczęć i sam podpisał cyfry braciszka Gorgiasza. Powtarzała się ta dziecinna historya, której bezsensowność odczuł braciszek Gorgiasz, uznając prawdziwość wzoru i podpisu. Nic zatem nie usunięto z pierwszego oskarżenia, obciążono jeszcze takowe nowem grubem zmyśleniem i pozostawano ciągle na podstawie sławnego raportu panów Badoche i Trabut,
Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/163
Ta strona została przepisana.