Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/193

Ta strona została przepisana.

ne sa rzeczywiście wstrętne, nigdy jeszcze nie przeżywaliśmy chwili groźniejszej i bardziej niepewnej. Dlatego prosiłem cię właśnie o przybycie, że chciałem pomówić o ciężkiem położeniu, w jakiem się znajdujemy.
Mówił Markowi, czego się był dowiedział. Od czasu wyroku w Rozan wszyscy znani simoniści, wszyscy porządni ludzie, skompromitowani w sprawie, byli wydani na zemstę Zakonu i nienawiść samolubnego i podłego tłumu. Opłacają drogo na osobach i majątkach zbrodnię popierania prawdy i sprawiedliwości.
— Czy wiesz, że Delbos’owi nie kłaniają się w Trybunale; odebrano mu połowę spraw, gdyż klienci uważają go za zbyt kompromitującego. Musi na nowo zdobywać praktykę, a co najgorsza, przepadnie z pewnością na przyszłych wyborach, gdyż i w partyi socyalistycznej z powodu sprawy nastąpił rozłam... Co do mnie, prawdopodobnie, wylecę.
Marek przerwał mu głosem zdziwionymi o burzonym:
— Pan? pan!
— Tak, tak, mój przyjacielu, ja... Nie jest ci tajnem, że Mauraisin oddawna pożąda dyrektorstwa tej szkoły. Zawsze manewrował, aby mię wysadzić i zająć moje miejsce. Przymierze jego z Kościołem to mądra taktyka, aby w razie zwy-