Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/308

Ta strona została przepisana.

pańska jesteście bohaterskiemi a skromnymi pracownikami, którym wiele mamy do zawdzięczenia.
Rozmawiali jeszcze czas jakiś o odległej epoce, kiedy Marek objął szkołę elementarną w Maillebois w rozpaczliwych okolicznościach, po pierwszym wyroku na Simon’a. Było już temu lat przeszło trzydzieści. Ileż od tego czasu zaszło wypadków, ilu przez szkolne ławki przeszło uczniów, wnoszących w życie nowy duch! Marek wspominał dawnych, pierwszych swoich uczniów. Fernand Bongard, chłopskie dziecko z twardą mózgownicą, ożeniony z Łucya Doloir, dziewczyną inteligentną lecz opchaną pobożnością przez pannę Rouzaire, był ojcem jedenastoletniej Klary, zdolniejszej od ojca, którą panna Mazeline wyzwalała potrochu z klerykalnego jarzma. August Doloir, syn mularza, niesforny i leniwy, miał z żony, Anieli Bongard, upartej i ambitnej, piętnastoletniego syna, Marcelego, który właśnie skończył szkołę z doskonałymi stopniami. Trzeci brat, Julian, który dzięki Markowi, został nauczycielem, jeden z lepszych uczniów Salvan’a, trzymał szkołę w Bordes wraz z żoną. Julią Hochard, pierwszą uczennicą z Fontenay. Była to para dysząca zdrowiem, inteligencyą i wesołością, podniesioną jeszcze przez obecność czteroletniego malca, Edmunda, wielce na swój wiek uczonego, gdyż znał już wszystkie litery. Wspominał Savin’ów, synów