rzyć? Opowiadasz mi pan jakąś historyę, jest to już trzecia odmiana sprawy... Najprzód zgadzasz się pan z oskarżeniem: wzór pochodzi ze szkoły świeckiej, podpis nie jest pana, lecz naśladowany przez Simon’a, który swoją zbrodnię chce zrzucić na pana. Potem, kiedy kawałek papieru z pieczęcią, oddarty przez ojca Philibina, znaleziono w papierach tegoż, czujesz pan niemożebność zastawiania się bezsensownym raportem biegłych i wyznajesz pan, że jesteś autorem podpisu i że wzór wyszedł z rąk pańskich. Dziś nakoniec, nie wiem z jakiej pobudki, robisz mi pan nowe wyznanie, opowiadasz pan, jak widziałeś Zefiryna na kilka minut przed zbrodnią, mającego przed sobą na stole wzór, jak go pan łajesz, jak on zamyka okiennice... Zastanów się pan; nie mam powodu wierzyć, iż ta wersya jest ostatnią; dlatego poczekam na prawdę całkiem nagą, jeżeli spodoba się panu wyjawić ją kiedy.
Braciszek Gorgiasz przerwał burzliwą przechadzkę i stanął pośrodku sali, wychudły, tragiczny. Oczy mu płonęły, twarz krzywiła się złym śmiechem, nie odpowiadał. Nareszcie rzekł tonem drwiącym:
— Jak się panu podoba, panie Froment. Przyszedłem dać panu po przyjacielsku kilka szczegółów o sprawie, która pana zajmuje, ponieważ nie wyrzekłeś się pan nadziei zrehabilitowania
Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/344
Ta strona została przepisana.