Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/348

Ta strona została przepisana.

osobiste stosunki z doktorem Beauchamp i znalazł człowieka niespokojnego, wahającego się i dręczonego wątpliwościami. Koniec końców doktór zdecydował się dać Delbosowi podpisane sprawozdanie. gdzie opowiadał, jak Gragnon, w domu jego przyjaciół, kazał mu pokazać mniemaną spowiedź, spisaną przez zakonnicę, której pewien robotnik, umierając w szpitalu, wyznał, że robił fałszywą pieczęć dla nauczyciela z Maillebois. Podpisany doktór dodawał jeszcze, że jedynie ta tajemna wiadomość, zdecydowała go do potępienia Simon’a, którego dla braku poważnych dowodów miał zamiar uniewinnić.
Mając w ręku ten przekonywający dowód, Delbos czekał jeszcze. Zebrał więcej dowodów, okazujących, że Gragnon pokazywał swoje nadzwyczajne fałszerstwo innym przysięgłym, również zdumiewająco łatwowiernym. Było to coś niezwykłego, że prezes Gragnon ośmielił się w Rozan powtórzyć sposób, użyty w Beaumont, pokazując tajemnie grubo fałszywy dokument, grając ze wzgardą na głupocie i łatwowierności ludzkiej. I obydwa razy sztuka się udała, a za drugim razem posłużyła Gragnon’owi do wybawienia się od kary. Obecnie był bezpieczny od odpowiedzialności za podwójną zbrodnię, gdyż umarł wyschły, z twarzą pooraną jakby niewidzialnemi szponami. Śmierć jego na pewne wiele się przyczyniła do rozwią-