Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/351

Ta strona została przepisana.

fakt dotykalny, legalna, stanowcza rehabilitacya wzburzyła umysły. Jednakowa myśl przychodziła najrozmaitszym osobom, przy spotkaniu mówiono:
— Czyż niema sposobu dać zadośćuczynienie nieszczęśliwemu, który tyle wycierpiał? Nie, zapewne, ani pieniądze, ani zaszczyty nie mogą wynagrodzić tego strasznego męczeństwa. Gdy jednak cała ludność popełniła taka okropną pomyłkę, kiedy człowieka zmieniła w zbolałą i litości godną istotę, warto, aby uznała swoją winę i urządziła owacyę temu człowiekowi, a będzie to wielkim czynem prawości, który zaznaczy przyszłe panowanie sprawiedliwości i prawdy.
Od tego czasu pomysł konieczności zadośćuczynienia rozszerzał się i ogarnął całą okolicę. Dowiedziano się o wypadku, który do reszty wzruszył serca wszystkich. W czasie gdy Sąd Kasacyjny rozpatrywał sprawę nielegalnych informacyj, udzielonych przysięgłym w Rozan, stary Lehman, były krawiec leżał umierający w nędznym domku przy ulicy du Trou, długoletniem miejscu łez i żałoby. Córka jego, Rachela, przybyła z ustronia w Pyreneach, aby go pożegnać, ale staruszek co rano wysiłkiem woli zdawał się odżywać, nie chcąc umrzeć, powiadał, dopóki Sąd nie zwróci honoru jego zięciowi i wnukom. W istocie, gdynadeszła wiadomość o uniewinnieniu Simon’a wieczorem skonał, promieniejący nadziemską ra-