Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/60

Ta strona została przepisana.
II.

Przez długie miesiące trwania badań Sądu Kasacyjnego Marek zamknął się wyłącznie w swojej szkole, gdzie ciałem i duszą oddawał się nauczaniu maluczkich, aby ich uczynić zdolnymi do pojmowania prawdy i sprawiedliwości.
Przechodził od nadziei do zniechęcenia, a jedna troska nurtowała w nim coraz mocniej. W pierwszych chwilach sprawy dziwił się, że cała Francy a nie powstała, żądając uwolnienia niewinnego. Było to jedno z ukochanych jego złudzeń: Francya szlachetna, wspaniałomyślna i sprawiedliwa, która tyle razy zapalała się w imię sprawiedliwości, raz jeszcze da światu dowód wielkiego serca, naprawi ohydną pomyłkę prawną. Lecz po procesie w Beaumont, widząc ją ociężałą i obojętną, doznał bolesnego zdziwienia, które z dniem każdym rosło i stawało się męczącem. Mógł był ją usprawiedliwić niegdyś, gdy nie znano prawdy, słyszano tendencyjnie rozpuszczane kłamstwa, dziś jednak, po tylu nowych faktach, wobec światła, rzuconego na sprawę, nie znajdywał możliwego tłómaczenia dla długiego, głębokiego, haniebnego snu w nieprawości. Tak-że się Francya zmieniła? Nie jest-że już oswobodzicielka? Nie może się zastawiać nieświadomością, dlaczegóż więc nie powstanie jak jeden mąż, za-