Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/80

Ta strona została przepisana.

Zdziwił się, widząc nauczyciela i, przywitawszy go, zaraz złośliwie objawił nowinę:
— Nie wiem, co może być w „Małym Beaumontais“, ale u pań Milhomme wydzierają sobie numery. Pewnie znowu coś o tej wstrętnej sprawie.
Marek znał artykuł, było to bezczelnie kłamliwe sprostowanie braciszka Gorgiasza. Skorzystał jednak ze sposobności, by wybadać chłopców.
— Napróżno — odrzekł — „Mały Beaumontais“ wymyśla, historye zakopanych milionów i podaje zaprzeczenia faktów dowiedzionych, niewinność Simon’a wszyscy zaczynają uznawać.
Bracia bliźniaki zlekka wzruszyli ramionami. Achilles odpowiedział przeciągając.
— Zakopane miljony mogą imponować tylko głupcom; zresztą zbyt wiele kłamią, to widoczne. Ale, co u licha, nam do tego?!
— Jakto, co do tego? — spytał zdumiony nauczyciel.
— No tak, co może nas obchodzić ta cała sprawa, którą nas nudzą od tak dawna.
Marek zaczął się zapalać.
— Żal mi was, moje chłopcy. Czy uznajecie niewinność Simon’a.
— No, tak. Nie wszystko to tam jasne, ale czytając uważnie, wydaje się, że jednak może jest niewinny.