Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/84

Ta strona została przepisana.

Ryła tak rozkoszna, że pani Savin porzuciła robotę i rozradowana wzięła ją pieszcząc na kolana! Dziewczynka zwróciła się do Marka, którego dobrze znała.
— Wie pan, panie Froment, jestem pierwsza. To ładnie być pierwszą?
— Tak, moja pieszczotko, bardzo ładnie. Wiem, że jesteś bardzo grzeczna... Trzeba zawsze słuchać panny Mazeline, bo ona zrobi z ciebie kobietę rozsądną, szczęśliwą i dającą szczęście wszystkim dokoła.
Hortensya siadła zakłopotana, Achilles i Filip spoglądali po sobie, chcąc się wymknąć. Savin mruczał głucho: da wszystkim szczęście, — to byłoby nowością, bo ani babka ani matka wcale jego nie uszczęśliwiły. Jeżeli panna Mazeline dokona cudu i z dziewczyny zrobi istotę porządną i użyteczną, to on sam pójdzie objawić to pannie Rouzaire. Następnie, zły, że żona odmłodzona, wyładniała, śmieje się z dzieckiem, tak szorstko przypomniał jej robotę, że ze łzami w oczach pochyliła głowę nad paciorkami.
Widząc, że Marek wstaje, powrócił do swej troski.
— Nic mi pan nie poradził dla tego próżniaka Filipa... Przez pana Salvan’a, który się przyjaźni z panem Le Barazer’em możeby się udało dostać dla niego jakie miejsce w Prefekturze.