Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/90

Ta strona została przepisana.

tam pracował nad odrodzeniem z wiarą gorącą, w przekonaniu, że jedynie skromny nauczyciel wybawi kraj od wyniszczenia klerykalnego, wówczas jednak, gdy sam się wyzwoli i zdolnym będzie wpajać uczniom prawdę i sprawiedliwość, Salvan zwykł był mawiać: wartość elementarnego nauczyciela stanowi o wartości narodu. Postęp dla tego idzie tak zwolna, że robota kształcenia dobrych wychowawców musi się rozkładać na pokolenia, jak z drugiej strony kilku pokoleń uczniów trzeba było na to, aby otrzymać naród sprawiedliwy, wolny od błędu i kłamstwa. Tak więc niefortunne wywiady i krzyk rozpaczy, grzmiący z mogiły Férou, obudziły w Marku gorączkę walki i zdwoiły jego wysiłki. Od niejakiego czasu zajmował się przeważnie instytucyami pozaszkolnemi, dążącemi do utrzymania stosunków między nauczycielami i dawnymi uczniami, których wedle prawa odbierano im, gdy kończyli lat trzynaście. Wszędzie się tworzyły towarzystwa Przyjacielskie, myślano, aby pojedyncze połączyć w związek towarzystw okręgowy, departamentalny, wreszcie utworzyć jeden związek na całą Francyę. Były jeszcze stowarzyszenia Opieki, Wzajemnej pomocy, Emerytalne i Dobroczynności. Najbardziej jednak pożądanemi dla celu, do którego dążył Marek, były wieczorne kursy dla dorosłych, przy szkołach gminnych.