Panna Mazeline dała pierwsza przykład, uwieńczony ogromnem powodzeniem, urządzając w niektóre wieczory lekcye kucharstwa, hygieny domowej, doglądania chorych, przeznaczone dla dorosłych dawnych jej uczennic. Wobec napływu słuchaczek, poświęciła niedziele i miała poobiednie lekcye dla tych, co nie rozporządzały wieczorami. Wyznawała, iż jest niezmiernie szczęśliwą, że wpoiwszy w swoje dziewczynki o ile możności najwięcej prawdy, może im dopomódz, aby były dobremi żonami i matkami, rozsiewającemi wkoło siebie wesołość, zdrowie i szczęście. Za jej przykładem Marek otwierał szkołę trzy razy na tydzień wieczorem, zwołując dawnych uczniów i starał się dopełnić ich wykształcenie w praktycznych kwestyach życia. Rzucał w młode umysły pełną garścią dobre nasienie, licząc, że dostatecznie będzie wynagrodzony za trud, jeżeli chociaż jedno na sto ziarno wyrośnie i wyda owoc. Nadewszystko zajmował się rzadkimi uczniami, których zdołał pociągnąć do zawodu nauczycielskiego. Zatrzymywał ich najdłużej, przygotowywał do egzaminu do Szkoły Normalnej, oddawał się im całkowicie. Tym chłopcom poświęcał niedzielne popołudnia, z których się cieszył, jak z najweselszej zabawy.
Do zwycięztw zaliczał, iż zdołał przekonać panią Doloir, która pozwoliła mu nadal uczyć Julka, aby mógł wstąpić do Szkoły Normalnej. Był
Strona:PL Zola - Prawda. T. 2.djvu/91
Ta strona została przepisana.