Strona:PL Zola - Radykał.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

zarazem. Poznał po kolei wszystkie nędze i widział wszystkie uśmiechy szczęścia. Trzy razy zdawało mu się, że już, już ma owe wyśnione sto tysięcy; wszystko jednak znikało mu z rąk jak dym za każdym razem; ograbiano go, niszczył sam siebie w ostatnim wysiłku. W rezultacie dużo przecierpiał, dużo się napracował i ciągle był bez koszuli. Nawłóczywszy się na wszystkie cztery strony świata, ujrzał się wreszcie zapędzonym wypadkami aż do Anglii. Stąd pognało go znów do Brukseli, nad samą granicę francuską. Ale nie myślał już teraz o powrocie. Przybywszy do Ameryki, zdecydował się był napisać do żony, lecz kiedy na trzy listy nie otrzymał żadnej odpowiedzi, począł kombinować: albo listy zostały przejęte, — albo Felicya umarła — albo wreszcie i ona wyniosła się z Paryża. Po upływie całego roku przedsięwziął jednę jeszcze próbę, również bezowocną. Aby się nie zdradzić na wypadek, jeźliby listy przejmowano, pisywał pod przybranem nazwiskiem, zmyślając przed Felicyą jakąś niebywałą historyę, w tej myśli, że poznawszy jego pismo, zrozumie podstęp. Absolutne milczenie Felicyi jak gdyby uśpiło jego wspomnienia. Umarł; nie miał odtąd nikogo na świecie; nic go od tej chwili nie obchodziło. Rok cały blizko pracował w pewnej kopalni węgla pod ziemią, nie oglądając wcale słońca, złamany zupełnie, obojętny na wszystko prócz jadła i snu.
Pewnego wieczora usłyszał w gospodzie jakie-