Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/152

Ta strona została przepisana.

wała cierpko pani Chanteau. — Mówi się tak, ot co się myśli, ale to swoją drogą nie przeszkadza kochać ludzi.
— Droga biedaczka — odzywała się też i Ludwika. — Połowę jej choroby wzięłabym na siebie chętnie, gdyby to było można. Taka dobra, taka miła!...
Weronika, wniósłszy lichtarze, powoli znowu się do rozmowy wtrącała:
— Ma panienka rację, panno Ludwiko, że ją pani tak chwali. Trzebaby mieć zamiast serca, kamień brukowy w piersiach, żeby przeciw niej knuć co złego.
— Dobrze, ale dosyć, nikt się ciebie o zdanie nie pyta — podchwyciła pani Chanteau.
— Lepiejbyś zrobiła, żebyś pamiętała o tem, aby lichtarze były czyste, patrzajno jaki ten obrzydliwy.
Wszyscy wstawali. Chanteau, uciekając przed tą burzliwą rozprawą, zamykał się w swoim pokoju na dole. Obie kobiety zaś poszedłszy na pierwsze piętro, gdzie ich pokoje naprzeciw siebie się znajdowały, rzadko kiedy spać się zaraz kładły. Prawie zawsze pani Chanteau prowadziła na chwilę Ludwikę do siebie i tam zaczynała znowu rozmowę o Lazarze. Kładła przed nią jego portrety w rozmaitych epokach życia, wydobywała nawet dawne pamiątki: ząbek, który mu wyrwano gdy był dzieckiem, wyblakłe włoski z lat niemowlęcych, a nawet dawne ubrania, szarfy od pierwszej komunji, pierwsze spodenki.
— Patrzaj, to jego włosy — rzekła pewnego wieczora — możesz sobie wziąść trochę, mnie o nie nie idzie wcale, ja mam tego dosyć z różnych lat.
Gdy Ludwika kładła się do łóżka, nie mogła zamknąć oczu pod wpływem wirujących myśli o tym chłopcu, którego matka tak go ku niej gwałtem pchała. Przewracała się niespokojnie na posłaniu, bezsenność ją paliła, w cieniach nocy widziała go, widziała tę białą skórę, której delikatność pani Chanteau tak chwaliła. Często nasłuchiwała, czy ponad nią, piętro wyżej, on nie chodzi, a myśl, że zapewne jeszcze czuwa przy chorej Paulince, zdwajała jej gorączkę, tak iż kołdrę zrzucać z siebie musiała.
Na górze rekonwalescencja postępowała powoli. Jakkolwiek wszelkie niebezpieczeństwo już minęło, chora by-