ła jeszcze bardzo osłabioną przez ataki dreszczy febrycznych, które zdumiewały doktora. Jak się Lazar wyrażaj, doktorzy są zawsze zdziwieni wobec choroby. On sam z każdą godziną stawał się coraz bardziej zdenerwowanym i rozdrażnionym. Nagłe rozprężenie nerwowe jakiego doznał w chwili szczęśliwego przesilenia, zdawało się wzrastać i przechodzić w jakąś chorobą ciągłego niepokoju. Teraz gdy już nie było walki ze śmiercią, niecierpliwił go brak powietrza w pokoju, gniewały go łyżeczki lekarstwa, które punktualnie podawać trzeba było i wszystkie innne przykrości choroby, w której z początku tak gorący przyjął współudział. Teraz, gdy ona obejść się bez niego mogła, zapadał w nudą próżnej egzynstencji i brak zajęcia, w którem zmieniając bezmyślnie miejsce, z rękami założonemi przechadzał się między czterema ścianami pokoju, lub z wzrokiem rozpacznym stawał przed oknem zapatrując się w nie i nic nie widząc. Zaledwie wziąwszy książkę w rękę, siadał przy niej, chcąc niby coś przeczytać, natychmiast karty przewracając ziewać poczynał.
— Lazarze — rzekła pewnego dnia Paulinka — ty byś powinien przejść się trochę. Weroniką by tutaj zrobiła tymczasem to co potrzeba.
Rozgniewał się na tą propozycją. Więc już nie mogła go znieść przy sobie, już go wypędzał? Toby dopiero było pięknie opuścić ją tak samą, nie postawiwszy jej na nogi. Nareszcie uspokoił się, gdy mu łagodnie tłumaczyła.
— Przecież, żebyś sobie wyszedł trochą na przechadzką, toby się nie mogło nazwać opuszczeniem mnie... Wyjdź dziś popołudniu. Pęknie byśmy wyglądali, gdybyś l kolei ty zachorowali
Niezręcznie jednak dodała:
— Widzą, że ziewasz całemi dniami.
— Ja! ziewam!? — wykrzyknął. — Dla czegóż odrazu nie powiesz, że jestem bez serca... No, pięknej się doczekałem nagrody.
Nazajutrz Paulinka zręczniejszą była. Udała żywe pragnienie widzenia dalszego ciągu prac nad budową grobli i palisad. Wielkie przypływy zimowe nadejdą niedługo mówiła i próbne tamy woda zabierze, jeśli się całego planu obrony nie wykona. Ale Lazar ochłonął już z pier-
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/153
Ta strona została przepisana.