zrobiła, sprawiły, że pani Chanteau cofnęła się. Usunąwszy tę przeszkodę, z tą samą szybkością puściła się na drugie piętro. Ciotka przerażona podniósłszy w górę ręce patrzyła na nią, ze strachu krzyknąć nawet nie mogąc. Był to nowy atak nerwowej złości, która burzą wybuchała czasami wpośród łagodności charakteru dziewczyny i która, gdy jeszcze dzieckiem była, od zmysłów ją odwodziła. Oddawna już ataków podobnych nie było i ciotka uważała ją za wyleczoną. Ale tchnienie zazdrości obudziło w niej na nowo tę furję i pędziło ją z taką gwałtownością, że chcąc nawet, zatrzymać by się była nie mogła.
Na górze dobiegłszy do drzwi pokoju Lazara, rzuciła się na nie gwałtownie. Klamka się urwała, drzwi otworzyły się z taką siłą, iż z łoskotem uderzyły o ścianę. To co zobaczyła dopełniło miary jej szaleństwa. Lazar trzymał Ludwikę opartą plecami o szafę i namiętnie całował ją po twarzy i szyi; ona tymczasem, tracąc widać siły, osuwała mu się bezbronnie na ramiona.
Nastąpiła chwila osłupienia. Wszyscy troje oniemieli, stali bez ruchu, patrząc się na siebie. Nakoniec Paulinka krzyknęła:
— Ty łajdaczko!
Zdrada kobiety najbardziej ją drażniła. Gestem pogardy odtrąciła Lazara jak dziecko, którego słabość znała. Ale ta kobieta, ona jej przyjaciółka, która jej „ty“ mówiła i która męża jej kradła, korzystając z chwili, gdy ona na dole chorego pielęgnuje!... Schwyciła ją za ramiona, wstrząsała nią, zdawało się, że ją bić będzie.
— Powiedz dlaczegoś to zrobiła!? Popełniłaś nikczemność, rozumiesz!
Ludwika w przerażeniu, nie śmiejąc jej w oczy spojrzeć szeptała:
— To on.. on mnie złapał... on mnie trzymał... ściskał aż mi kości trzeszczały...
— Oni? nie kłami on by się jak dziecko rozpłakał, gdybyś go była choć jednym palcem popchnęła.
Widok miejsca, w którem się to stało, pokoju w którym i ona czuła wrzącą krew w żyłach swoich, pod gorącem tchnieniem młodzieńca, potęgował jeszcze jej zawziętość. Cóż zrobić miała tej kobiecie dla zaspokojenia zem-
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/166
Ta strona została przepisana.