Po dwóch tygodniach tych walk okrutnych, twarz jej przybrała bladość wosku, chociaż jednak nie schudła. Dwa razy już opuchlina nóg wracała i znowu znikała.
Pewnego ranka, gdy odgłosem dzwonka zawołana Weronika przyszła, pokazała jej obrzękłe przez noc nogi powyżej kolan.
— Patrz co się dzieje! to dopiero przyjemność!... A ja dziś właśnie chciałam wyjść... i teraz będę musiała leżeć, ale nie mów nic, nie trzeba niepokoić Lazara.
Nie zdawała się wcale przerażoną, mówiła o tem jak o prostem zmęczeniu i cały dom sądził, że jest to jakaś chwilowa niedyspozycja. Lazar wyszedł z domu na wybrzeże, a Paulinka czując obecność swoją nieprzyjemną, nie wchodziła na górę. Chora więc, leżąc w łóżku, przed służącą wylewała całą żółć oskarżeń przeciw młodej dziewczynie; już wytrzymać nie mogła. Nieruchomość na jaką była skazaną, bicie serca, które ją dusiło za każdem poruszeniem, zdawały się powiększać szaloną jej wściekłość.
— Co ona tam robi na dole!... Znowu nam jakieś nieszczęście gotuje... Ona by mnie w łyżce wody utopiła... zobaczysz, że choćbym umierała, to mi łyżki napoju nie poda.
— Przecież ją pani sama od siebie odpycha — od powiedziała Weronika.
— Nie gadaj, ty jej nie znasz! niema gorszej hypokrytki na świecie. Wobec ludzi udaje dobre serce, a w gruncie toby cię zjadła!... Tak, tak poczciwa Weroniko, tyś jedna jasno widziała w dniu kiedym ją przywiozła. Gdyby była jej noga tu nie postała, nie byłoby z nami tak jak jest... i ona nas dobije; pan cierpi jak potępieniec od czasu jak ona się nim opiekuje, we mnie się krew w kwas zmieniła tak mną pomiata, a już mój syn, ten głowę traci...
— Jak to można mówić, proszę pani!... Ona taka dla państwa wszystkich dobra i grzeczna.
Do wieczora tak pani Chanteau, dając wolę językowi, ulgi w tem szukała. Wszystko w tych skargach przebiegła i wypędzenie Ludwiki, a pieniądze przedewszystkiem. toteż gdy Weronika po obiedzie zejść mogła i gdy zastała
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/176
Ta strona została przepisana.