Odtąd było to istotną pracą dla Paulinki. Pilnie przykładała się do tego i szukała myślą środków uczynienia domu całego dokoła siebie szczęśliwym. Nigdy jeszcze nie okazała takiej siły woli w dobrym humorze i dobroci. Każdego ranka przychodziła uśmiechnięta, wesoła, starając się ukryć własne swe troski, aby niemi nie powiększać smutku innych. Łagodnością i słodyczą w pożyciu broniła od wszelkich katastrof, równością charakteru rozbrajała wszelkie złe chęci. Była teraz zdrowa i silna, jak młode drzewo, a wesołość którą rozsiewała dokoła siebie, była właściwie promieniowaniem zdrowia tego i dobroci. Początek każdego dnia, równie przyjemny jak początek dnia poprzedniego, zachwycał ją i starała się robić tego dnia to samo co robiła dnia poprzedniego, nie żądając od niego nic więcej i spodziewając się jutra bez wstrząśnień. Chociaż Weronika gderała jeszcze czasem przed kominem, stawszy się fantastyczką i wielce kapryśną, nowe życie wypędzała żałobą z domu, dawne śmiechy rozlegały się po pokojach i dźwięczały wesoło w pustej klatce schodowej. Ale szczególniej zadowolonym wydawał się wuj, smutek zresztą był mu zawsze nieznośnym i teraz, gdy już nie ruszał się z fotelu, chętnie nucił wesołe piosenki. Dla niego życie istotnie było nieznonośnem, a jednak chwytał go się z rozpaczą kaleki, który chce żyć nawet w cierpieniu. Każdy dzień przeżyty był dla niego tryumfem i zdawało mu się, że siostrzenica jest dla domu jakby słońcem, przy którego promieniach, on umrzeć nie może.
Jednak Paulinka miała jedno zmartwienie, Lazar z jej pocieszeń nie korzystał. Niepokoiła się, widząc, że on ciągle popada w smutne swe zamyślenia. W pośród żalu za matką, odzywała się w nim z coraz większą siłą obawa śmierci. Od chwili gdy czas zacierał główną boleść, strach ten powracał zwiększony obawą choroby dziedzicznej. I on też umrze na serce i on w sobie nosi pewność końca tragicznego i blizkiego. I w każdej chwili wsłuchiwał się w swoje życie w takiem rozdrażnieniu nerwowem, iż zdawało mu się, że słyszy tarcie się kółek swego organizmu. To zdawało mu się, że żołądek z jakimś tylko wysiłkiem funkcjonuje, to w krzyżu bóle czuł jakieś, to
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/226
Ta strona została przepisana.